Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Kisielin czekają na wyniki niezależnej ekspertyzy związanej z wysokimi rozliczeniami za wodę. – Wieloletnich zaniedbań nie da się usunąć w jeden rok – mówi rada nadzorcza.
Na początku maja pisaliśmy o wysokich rachunkach za ciepłą wodę w SM Kisielin. Niedopłaty rzędu nawet kilku tysięcy złotych zszokowały mieszkańców. Pod adresem rady nadzorczej spółdzielni padły ostre słowa.
Jest mi przykro
– Tak po ludzku jest mi przykro. Radzie zależy i na członkach spółdzielni, i na jej majątku, o który ma obowiązek dbać – podkreśla Ewa Filinowicz, przewodnicząca rady. – Zrobiliśmy sporo, by naprawić zastałą sytuację. Już obniżyliśmy koszty konserwacji, rozwiązaliśmy niekorzystną umowę z firmą remontową. Wspólnie z nowym prezesem Sebastianem Różyckim zmniejszyliśmy zamówienie na energię grzewczą, aby dopasować umowę do realnych potrzeb. Przełomowe było wprowadzenie przejrzystego systemu, który pozwoli księgować koszty i przychody na każdy blok oddzielnie. To przyniosło pierwsze pozytywne efekty, wielu osobom już spadły opłaty za czynsz.
Skąd więc brak zaufania do polityki spółdzielni?
– Faktycznie kwota zaliczki za ciepłą wodę, która pierwotnie wynosiła 35 zł za kubik, była zbyt niska. Ale tak wynikało z systemu przyjętego przez poprzednie władze. Błędnie oparliśmy się na tym rozwiązaniu. Gdy zorientowaliśmy się w sytuacji, było już za późno. Prawda jest taka, że latami ukrywano koszty wody w cenie ogrzewania. Rozumiem, że ludzie się przyzwyczaili, ale my stawiamy na transparentność. Dość było fałszu w SM Kisielin w przeszłości – mówi Filinowicz.
Prezes szybko odszedł
Bożena Jokś, członek rady nadzorczej, zwraca uwagę na dość szybkie odejście Piotra Tadrowskiego, pierwszego prezesa po odwołanym Jerzym Biczyku. – Miał dobre intencje, ale sytuacja go przerosła. Tu trzeba pracować od rana do wieczora. Przygotowywać zaniedbane przez lata plany inwestycyjne, negocjować ze wspólnotami. A pan Tadrowski ze wszystkim się spóźniał, na końcu wnioskował wręcz o pracę na pół etatu. Nie mogliśmy się na to zgodzić.
Dla Jerzego Hernika z rady ważne jest rozliczenie poprzedniego zarządu. – Tak wynika z elementarnego poczucia sprawiedliwości. Dlatego liczę, że prokuratura dokładnie prześwietli potencjalne nieprawidłowości za rządów prezesa Biczyka. Zanim to nastąpi apeluję do mieszkańców, by dali nam szansę na spokojne rozwiązywanie problemów. Przecież działamy w naszym wspólnym interesie – członków spółdzielni – mówi Hernik. – Rządy prezesa Biczyka trwały ponad 20 lat i odcisnęły na nas piętno, widoczny jest brak zaufania. „Rany” nie zagoją się tak szybko, jak wszyscy byśmy chcieli.
Rozpoczęły się jednak nowe inwestycje. – Już w 2009 r. strażacy zalecili wykonanie oświetlenia przeciwpożarowego. Przez 16 lat to odwlekano. My podjęliśmy pierwsze kroki. Wymiana oświetlenia klatkowego i piwnicznego ruszyła w niskich budynkach. Między majem a lipcem zacznie się w wysokich – tłumaczy obecny prezes.
Za ub.r. spółdzielnia ma ok. miliona zysku. – Planujemy m.in. wymianę pionów wodno-kanalizacyjnych w niektórych budynkach. Poprawimy szczelność łączeń płyt w blokach. Wykonane będą konieczne obróbki blacharskie. Rusza też wymiana wodomierzy na radiowe – zapowiada Różycki.
Maciej Dobrowolski

Fot. Władysław Czulak / W blokach spółdzielni planowane są nowe inwestycje, m.in. poprawa szczelności łączeń płyt