
Fot. DB Team/DariuszBiczynski.pl / Katarzyna Marciniak z zielonogórskim klubem związana jest od 15 lat. Od ponad roku pełni funkcję prezeski.
Orlen Zastal Zielona Góra, zwycięstwem ze Stalą Ostrów Wlkp. 92:87, zakończył swój 15. z rzędu sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na 11. miejscu z bilansem 12 zwycięstw i 18 porażek. – Cały sezon oceniam na plus, choć określiłabym, że był szalony – mówi prezeska klubu Katarzyna Marciniak.
Marcin Krzywicki: Był niedosyt po ostatnim meczu, że to koniec i nie gracie w nowej formule play-in?
Katarzyna Marciniak, prezeska Orlen Zastal Zielona Góra: – Bardzo na to liczyliśmy. Końcówka pokazała, że gdybyśmy się tam znaleźli, nie byłoby przypadku, jednak brak play-inów nie jest porażką.
Gdy koszykarze wyjeżdżają, uspokaja się życie klubu? Nie ma zawodników, nie ma meczów…
– Może zawodników nie ma na miejscu, ale sezon płynnie przechodzi w drugi. Najpierw oddelegowujemy bezpiecznie zawodników do domów, potem zaczynamy myśleć o nowym sezonie.
Jak pani ten sezon przeżywała? Działo się wiele.
– Żartuję, że mam dobre geny, bo nie siwieję od emocji z zakończonego sezonu i wcześniejszego. Były też wspaniałe momenty. Kibiców na naszych meczach było tak dużo, że ich obecność rekompensowała stres. Cały sezon oceniam na plus, choć określiłabym go, że był szalony. Teraz jest chwila, żeby to przeanalizować i wrócić z nowymi siłami.
Ten i poprzedni sezon, naznaczone walką o życie, bardziej scaliły społeczność koszykarską?
– W Zielonej Górze jest dla kogo budować i utrzymywać koszykówkę na najwyższym poziomie. Tu była frekwencja powyżej 3 tys. osób na mecz. To pokazuje, jak kibice potrzebują koszykówki. Zbiegło się to pewnie z powrotami Filipa Matczaka i Waltera Hodge’a.
Powrót Matczaka i Hodge’a idzie na konto pani prezesury…
– Filip zawsze chciał wrócić. Prawdziwy zielonogórzanin, który Zastal ma w sercu. Nasza historia i moment jego kariery wcześniej na to nie pozwalały, ale w tym sezonie obecność Filipa była istotna. Pełnił też ważną rolę mentalną w drużynie. Z Walterem mam kontakt cały czas, już kilkukrotnie był blisko nas, nawet sezon wcześniej. Teraz się udało i jest szansa, że uda się też w kolejnym sezonie. Mimo swoich lat Walter ma jeszcze dużo do zaproponowania i świetnie działa na społeczność koszykarską.
Czy teraz można odpocząć?
– Nie możemy tracić czasu. Spotkania na temat przyszłości zaczną się bardzo szybko. Ja za bardzo nie potrafię odpoczywać. Mam nadzieję, że szybko uporamy się z najważniejszymi decyzjami i może wtedy będzie chwila na relaks.
Wiadomo już, kto będzie, a kogo zabraknie w drużynie?
– To będzie decyzja przyszłego trenera, który – podkreślam – nie został jeszcze wybrany. Przed nami czas na oceny, w którym kierunku klub ma iść, następnie seria rozmów z kandydatami na trenera i to on będzie decydował o kształcie drużyny.
Vladimir Jovanović odchodzi?
– Z trenerem od początku nie było tematu półtorarocznego kontraktu, chciał poznać nas, a my jego. Nic nie jest przesądzone w tym momencie. Rozmowy przed nami. Musimy sobie to podsumować i zobaczyć, jakie mamy opcje. Decyzji w stosunku do trenera Jovanovicia nie podjęliśmy.
Marcin Krzywicki