Zofia Banaszak

Fot. Andrzej Tomasik / Zofia Banaszak, prezes i rektor ZUTW

Co warto wiedzieć o Zielonogórskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku?

Kto może? Każdy, kto ma czas i ochotę. W praktyce – głównie osoby 50+, emeryci i renciści, ale nie ma sztywnego progu wieku.

Kiedy? Nabory w wyznaczonych terminach (informacje na stronie utw.zgora.pl.

Koszty? Składka semestralna 100 zł (pierwszy semestr 60 zł). Większość zajęć – bezpłatna. Małe grupy (np. języki, niektóre aktywności ruchowe) – uczestnicy opłacają wyłącznie prowadzącego.

Gdzie odbywają się zajęcia? Z reguły w siedzibie Uniwersytetu, tj. przy al. Wojska Polskiego 9 w Zielonej Górze (budynek Biblioteki Wojewódzkiej), ale także w Filharmonii Zielonogórskiej, Lubuskim Teatrze, aulach, w plenerze.

Na jak długo? Na tyle, na ile chcesz. Słuchaczem ZUTW można być ustawicznie, przez całe życie.

Najważniejsze? Drzwi są otwarte. Po prostu przyjdź. Ktoś porozmawia, doradzi, pomoże znaleźć tematykę i grupę.

Serce na dłoni i szeroka oferta programowa, w której nie sposób nie znaleźć dla siebie czegoś interesującego – tak wita słuchaczy Zielonogórski Uniwersytet Trzeciego Wieku. – Chcemy, żeby każdy, kto przychodzi, poczuł się u nas dobrze, a po zajęciach nawet jeszcze lepiej – określa Zofia Banaszak, która od ponad 30 lat stoi na czele instytucji. 14 października zaprasza na uroczystą inaugurację nowego roku akademickiego.

Działający w formule stowarzyszenia non-profit ZUTW przypomina tętniący życiem kampus, tyle że studenci jakby bardziej dojrzali.

– W większości to emeryci i renciści, ponieważ oni mają czas na zajęcia, które odbywają się z reguły od rana do godz. 16. W zgodzie z naszą nazwą tworzymy środowisko akademickie i takie też prowadzimy działania. Są wykłady, seminaria, konferencje, ale także kluby i sekcje zainteresowań, sport, rekreacja, wyjazdy i spotkania integracyjne. Zajęć naprawdę mnóstwo – wylicza “rektorka”.

Robisz coś dla siebie, ale w gruncie rzeczy dla innych

Siedzieć w domu, w samotnym uścisku czterech ścian. Iść do przychodni lekarskiej, by w kolejce pacjentów opowiedzieć komuś o swoich przypadłościach zdrowotnych i usłyszeć, że inni mają jeszcze gorzej… To chyba najgorsze sposoby na spędzanie czasu po zakończeniu pracy zawodowej.

– Ludzie trafiają do nas z różnych pobudek i z różną motywacją. Mamy więc i takich słuchaczy, którzy przechodzą osobiste traumy, tracą kogoś bliskiego, dzieci albo są daleko, albo nie mają czasu. U nas osamotnieni i zagubieni znajdą miejsce, gdzie zrobią coś pozornie dla siebie, ale w efekcie także dla innych. Uczymy się, odkrywamy i rozwijamy nowe pasje, gawędzimy, niekoniecznie o polityce czy chorobach. Nawiązują się znajomości, przyjaźnie, bywa że nawet miłości – mówi Zofia Banaszak.

Skala robi wrażenie

Przed pandemią ZUTW zrzeszał ponad tysiąc słuchaczy. Dziś o 100 mniej. Podzieleni na grupy szlifują języki obce, haftują, malują, robią zdjęcia, tańczą, śpiewają, rozmawiają o literaturze, filmach. Grają też w szachy, gimnastykują się, przygotowują programy kabaretowe, zgłębiają tajniki sztucznej inteligencji.

Organizację napędza połączenie profesjonalizmu i społecznikowskiego ducha. – Część wykładowców zatrudniamy, ale część wywodzi się szeregów naszych słuchaczy, wśród których są wykształceni specjaliści z wielu dziedzin. I oni dzielą się swoją wiedzą całkowicie bezpłatnie. Zresztą cały nasz zarząd także pracuje społecznie. Prowadzimy jednak biuro, pełną księgowość – charakteryzuje prezeska.

Studia bez ograniczeń

ZUTW działa w rytmie roku akademickiego – ale bez limitu np. pięciu lat na ukończenie. Jeśli np. ktoś przyszedł pierwszy raz na zajęcia 20 lat temu, a wciąż widzi w tym sens, może kontynuować związek z Uniwersytetem. Jego wola.

Rekrutacja jest prosta i przyjazna. – Przychodzi każdy, kto chce porozmawiać. Nie odrzucamy nikogo – bez względu na to, czy skończył zawodówkę, czy ma tytuły naukowe. Losy ludzi różnie się potoczyły. Dlatego nigdy nie powiemy: “dla pani/pana nie ma tutaj miejsca’. Jeśli grupa – powiedzmy joga – jest pełna, proponujemy alternatywę, albo kolejny termin naboru. Drzwi zostają otwarte – zapewnia “rektorka”.

Nie musimy się reklamować

Żyjemy coraz dłużej. Po przejściu na emeryturę wielu zielonogórskich seniorów chce aktywnie spędzać czas. Wieści o ZUTW rozchodzą się między nimi pocztą pantoflową, stąd zainteresowanych zazwyczaj zbiera się więcej niż miejsc. Uniwersytet nie musi się reklamować. We współpracy z wieloma instytucjami prowadzi urozmaicone zajęcia dla blisko tysiąca osób. – Mamy porozumienia z ośrodkami kultury, świetną współpracę z Urzędem Marszałkowskim, Prezydent Miasta bardzo nas wspiera – wylicza Zofia Banaszak. – My w zamian staramy się dzielić tym, co dobre i sprawiać, by seniorzy odnajdywali zagubiony sens i rytm dnia.

(at)