
Fot. Władysław Czulak/„Złote Rączki” – Arkadiusz Mikołajczyk i Krzysztof Szulc prowadzą też profile w mediach społecznościowych, gdzie udzielają technicznych rad.
Montaż półek, naprawa kranu – dla wielu takie prace domowe są nie lada wyzwaniem! Na szczęście „Złote Rączki” przychodzą z pomocą. – Najczęściej dzwonią seniorzy, brakuje im sił do cięższej pracy – mówią Arkadiusz Mikołajczyk i Krzysztof Szulc, którzy wspierają mieszkańców przy remontach.
Jak zostać specjalistą od domowych napraw? Arkadiusz założył firmę po wypadku na motocyklu. – Wcześniej byłem instruktorem i kierowcą, ale to już nie wchodziło w grę. Kończyły się pieniądze, a ja nie chciałem siedzieć w domu, szukałem pomysłu na siebie. Miałem dobrą wiedzę z elektryki i hydrauliki. Dałem w gazecie ogłoszenie o drobnych naprawach. I nagle pojawiło się wielu chętnych – opowiada.
Dla Krzysztofa rozpoczęcie działalności wiązało się z zakończeniem służby w policji. – Przepracowałem tam 20 lat. Nie widziałem już jednak szans dalszego rozwoju, awansu. Nie chciałem na starość dorabiać jako ochroniarz. Uznałem, że muszę zacząć coś własnego. Zawsze byłem biegły technicznie, więc zdecydowałem się na naprawy – wyjaśnia.
Drogi obu panów przycięły się przypadkowo kilka lat temu. – Kupowałem garaż od dwóch przemiłych kobiet. Podczas oględzin zacięły się drzwi wejściowe. Zanim zdążyłem coś zadziałać, panie oznajmiły, że mają fachowca pod ręką. Jakie było moje zdziwienie, gdy pod garaż podjechał bus z napisem „Złota Rączka”. Przecież to ja byłem „Złotą Rączką” w Zielonej Górze! Okazało się, że jest nas dwóch – śmieje się Arkadiusz. Ale też przyznaje, że takich fachowców jest więcej, tylko firmy mają inne nazwy.
– Od tamtej pory się przyjaźnimy, jeździmy wspólnie na motocyklach. A gdy zlecenia są większe, to współpracujemy – tłumaczy.
Kto najczęściej dzwoni po naprawę? – Seniorzy, którym już brakuje sił do cięższej pracy. Przybywa też młodych, którzy nie radzą sobie z technicznymi sprawami. Raz zadzwonił młody człowiek, który chciał po prostu wkręcić nową żarówkę. Znak czasów? – zastanawia się Arkadiusz.
Krzysztof zwraca uwagę, że mnóstwo osób nie ma też czasu na domowe naprawy. – Robią kariery, koncentrują się na przyjemnościach i hobby. Montaż półek w trudno dostępnym miejscu czy wymiana kabiny prysznicowej wymaga sporo zachodu. Dlatego wygodniej jest mieć zaufanego fachowca, który wszystkim się zajmie – przekonuje.
Zaufanie to zresztą podstawa w ich pracy. – Ludzie dają nam klucze, zostawiają w mieszkaniu na wiele godzin. W tej branży trzeba dbać o dobrą opinię. Najserdeczniejsze są zazwyczaj starsze osoby. Dziękują za każdą pomoc, doceniają człowieka tak, że od razu ma się lepszy dzień – mówi Arkadiusz.
Nie zawsze jednak jest wesoło. – Zdarza się, że przychodzę i widzę, że w domu czysto i schludnie, ale się nie przelewa. Starsi rodzice ciężko chorzy, niepełnosprawny syn stara się związać koniec z końcem. Wtedy naprawiam ile się da, nawet za darmo albo ze spłatą rozłożoną w czasie. Trzeba mieć serce dla innych – podkreśla Arkadiusz.
– Wydaje się, że domowe naprawy to błaha sprawa. Ale czasem człowiek jest w takiej sytuacji, że nie potrafi sobie z czymś poradzić. Wtedy wkraczamy my, „Złote Rączki”. To daje poczucie, że wciąż jesteśmy potrzebni – mówi Krzysztof.
(md)











