Tegoroczny korowód był bardzo zmotoryzowany. Na trasie znalazło się ponad stu motocyklistów, dwadzieścia platform, śliczne volkswageny garbusy oraz kilkadziesiąt innych pojazdów.7 września br. punktualnie o godzinie 15.00 od ulicy Ułańskiej, wzdłuż Bohaterów Westerplatte do Alei Wojska Polskiego ruszył korowód pod lotnym hasłem "Na fali". Rozpoczął go pokaz ekstremalnej jazdy na motocyklach. Popisy mroziły krew w żyłach. Bachus - król Winobrania z bachantkami zostali podwiezieni do tronu przez odzianych w skóry motocyklistów. Chwilę potem nadbiegły wielbicielki boskiego władcy i obdarowały go słonecznikami.
I zaczęło się na dobre. "Na fali" korowodu wpłynęli zielonogórscy winiarze serdecznie witani przez licznie zgromadzoną publikę. Na końcu trasy ustawili swoje platformy tworząc scenografię. Co jakiś czas częstowali winem własnej produkcji i winogronami.
Gromkie brawa zbierały też placówki oświatowe, które bardzo solidnie przygotowały swój udział w korowodzie. Wszak startowały w konkursie najlepszą oprawę, który ogłosił Prezydent Miasta Zielona Góra Janusz Kubicki. Za kilka dni okaże się, która ze szkół otrzyma nagrodę za najpiękniejszą scenografię. Będzie to bardzo trudny wybór spośród: smerfów, Indian, Rzymian, czarnoksiężników oraz zwyczajnych uczniów i harcerzy.
Kolejną atrakcją były zespoły folklorystyczne z Polski i zagranicy. Zachwycały publikę strojami, śpiewem i tańcem.
Niesamowicie ważne zadanie mieli szczudlarze, którzy kierowali ruchem. Co jakiś czas zatrzymywali korowód, to znów go poganiali. Robili psikusy maszerującym. Tańczyli, palili olbrzymią fajkę, pili wino z olbrzymich kielichów?
Spektakl trwał ponad 1,5 godziny. Zakończył się przy Placu Powstańców Wielkopolskich pokazem możliwości motorów i umiejętności jeźdźców. Aż asfalt się palił, nie mówiąc o oponach motocykli. Istne szaleństwo. Potem przyjechali po Bachusa i zabrali go w siną dal?
I tak korowód niesiony "Na fali" ludzkich pomysłów, w rytm muzyki techno z motywami zielonogórskich melodii. Muzykę skomponował Krzysztof Mroziński.
Kolejny, już drugi korowód w reżyserii Andrzeja Łyszyka można uznać za bardzo udany. Ten był dwukrotnie dłuższy i obejrzała go dwukrotnie większa publika. Boję się pomyśleć, co będzie za rok?
Fotoreportaż